Przychodzę do was z jeszcze jednym postem dzisiaj.
Są to moje użycia z ostatnich miesięcy oraz oraz dwa produkty które zawiodły mnie.
Dwa produkty które się u mnie nie sprawdziły i na których się zawiodłam to:
- Lirene, nawilżający żel pod prysznic, wyciąg z roślin egozotycznych.
Zapach w miarę, trochę jak szampon. Konsystencja żelu. Natomiast nie nawilżał, a po umyciu się tym żelem skóra mnie strasznie swędziała. Nawet mój chłopak raz się tym umył i mu wysuszyło całe ciało, a uwierzcie mi że on ma delikatną skórkę. Ja mam odporną na wszystko skórę ale tego nie mogłam zużyć do końca dlatego zostało jakieś 1/3 produktu. Miałam kiedyś tą niebieską wersję z bawełną czy jakoś tak, to nie była taka zła. Na pewno nie zakupię tego produktu już nigdy.
- Wellness Beauty, Bodymilk, mleczko!!!!! do ciała o zapachu wanilii i makadamii.
Jak to pachnie, wanilią i makadmią to ja jestem ksiądz za przeproszeniem. Cuchnie to mleczko okropnie! dlatego jest całe ponieważ tak śmierdzi że nie da się wytrzymać a do tego jest strasznie tępe. Nie wiem nawet jak określić ten zapach. W Rossmanie jak go wąchałam nie śmierdział tak.
Dobrze że nie kosztował dużo.
Produkty do włosów:
- Wella professionals, maska termiczna.
Bardzo fajny produkty, niestety dostępny online. Zapach ładny, włosy po nim były miększe, ale żeby jakieś cuda z nimi robił to nie. Zakupiony na stronie www.feelunique.com
- Joanna, Rzepa, szampon wzmacniający z odżywką.
Mój ulubiony szampon. Ładnie oczyszcza włosy. Zapach okropny, ale mi nie przeszkadza. Na pewno zakupię ponownie.
- Sesa, szampon przeciw łupieżowy.
Zakupiony na stronie helfy.pl. Nie mam problemów z łupieżem ale tego typu szampony ładnie mi oczyszczają włosy i skórę głowy. Zapach dziwny, ziołowy. Konsystencja taka gumowata, koloru jasnożółtego. Produkty nie wydajny. 90ml tylko. Może kiedyś jak będę mijała ten sklep stacjonarny we Wrocławiu to wstąpię i zakupię, ale żeby jakoś się specjalnie na niego napalać to raczej nie.
- Tresemme, suchy szampon.
Mój faworyt!!! tak jak nie lubię (w przeciwieństwie do milionów innych ludzi :) ) suchych szamponów Batiste, tak tego kocham!!!! Wiadomo zostawia tylko lekki biały nalot na włosach który można później spokojnie wyczesać, ładnie pachnie i robi co ma robić odświeża na chwilkę. Cena też przystępna, a kupiłam go w Boots. Na pewno zakupię ponownie, jak skończy mi się ten z Isany którego nie lubię a zużyć trzeba :(
Produkty do twarzy:
- Pat&Rub, serum ekoampułka 1.
Moje pierwsze serum. Nie wiem sama, jakoś nie zauważyłam jakiś spektakularnych efektów czy nawilżenia, wygładzenia itp. Opcja z pipetką jakoś nie przemawia do mnie. Wolę pompki. Nie zakupię.
- Pat&Rub, krem na noc 30+.
Tak jak serum do mnie w ogóle nie przemówiło, tak ten krem bardzo lubiłam. Gęsty, treściwy, zapach nie bardzo, ale da się przyzwyczaić. I posiada pompkę za co dodatkowy plus. Może kiedyś zakupię.
- Lancome, Teint Idole Ultra, podkład.
Świetny podkład, nie jest mocno kryjący ale jak dla mnie wystarczy. Buzia wygląda ładnie cały dzień. Czaję się na zakup pełnowymiarowego opkowania
- Cleanic, płatki do demakijażu.
Wszystkim dobrze znane, ja jak jestem w PL to zawsze w promocji są. Dwa opakowania plus bagietki do uszu. Moje ulubione płatki. Żadne inne nie sprawdzają się tak jak te.
Produkty do ciała:
- Vichy, serum wygładzające skórkę pomarańczową. (próbki)
Zgadzam się, ładnie wygładza skórę, ale nie okłamujmy się, bo żadne balsamy, sera, szczotki itp nie pomogą nam usunąć celulitu jak ćwiczenia i dieta. Skóra jest fajnie wygładzona, oraz ładnie bardzo ale to bardzo delikatnie pachnie. I co najważniejsze jak dla mnie przy tego typu produktach to to że nie ma uczucia chłodzenia!! jak ja tego nie lubię to sobie nawet sprawy nie zdajecie, dlatego byłam sceptycznie nastawiona do tych próbek ale miło się rozczarowałam.
- The Body Shop, masło do ciała o zapachu truskawki.
Jeden ze śmierdziuchów. Jedni go kochają, inni czyli między innymi ja, go nienawidzę (zapachu oczywiście). Strasznie, sztucznie i chemicznie pachnie ta truskawka, miałam kiedyś też malinowe i sztucznie też pachniało. Natomiast w sklepie poniuchałam satsumę i mango i bardzo mi się spodobały. Zakupię jak będą na promocji. Oraz na samym końcu najważniejsza sprawa to sprawa nawilżenia. Bardzo dobrze nawilżał moją skórę.
- Balea, żel do mycia.
Zapach zielonego jabłuszka mnie po prostu dobił. Nie lubię i już. Ale zużyłam. Żel jak żel do mycia, ma myć i przy okazji ładnie pachnieć.
- Palmolive, mydło w kostce, zapach ogórkowy z zieloną herbatą.
Świeży zapach, ja uwielbiam mydełka w kostkach. Żele nie przemawiają do mnie. a jak mam już jakiś żel to używam do golenia :)
- Fa, pink passion. Dezodorant w kulce.
Tragedia!!!!! Nic nie działał nawet po godzinie znikał zapach, a przy tym na drugi dzień po goleniu strasznie podrażniał mi pachy. Jedyne co to zapach miał ładny który szybko się ulatniał.
- Dove go fresh, ogórek i zielona herbata dezodorant.
Mój ulubieniec. Wszystkie te dezodoranty z marki Dove lubię. Pięknie pachną i długo się utrzymują na skórze. Nie podrażniają.
- Venus, żel do higieny intymnej, nagietek.
Bardzo lubię te żele. Wcześniej miałam w białej buteleczce i była konsystencja kremowa. Ten też bardzo fajny, mam już kolejną butelkę. Nie jest zużyty do końca ponieważ jest w trakcie wykańczania, i stwierdziłam że nada się już teraz do pokazania wam.
Ostatni produkt to płyn do płukania jamy ustnej Corsodyl.
Czasami dziąsła mi krwawiły a przy użyciu tego płynu zmniejszyło mi się krwawienie i zniknęło. Kupuję go co jakiś czas. Wydajny, zapach silnej mięty.
Ufff.... trochę tego było.
Przyznam się szczerze, że chyba będę robiła częściej a mniejsze zużytki.
Buzia! :)